dinosaurs roam the earth

dinosaurs roam the earth

niedziela, 31 lipca 2011

Ja, a naszcze czasy, past perfect.

Już mi opadł entuzjazm, myśl, że ktoś przeczyta mojego bloga, że ktoś się z nim utożsami, że kogoś to interesuje. Że ktoś tu znajdzie coś dla siebie.

Wczoraj zrobiłam w domu imprezę. Może to i szczeniackie opisywać imprezę. Może to szczeniackie, że zrobiłam imprezę, jak nie było rodziców w domu. Fajnie by się opisywało stan domu, gdyby był tu epicki bałagan. Napisałabym, że pęka mi głowa od patrzenia na sterty szklanek, butelek,  Że stosy śmieci puchną wewnątrz mojej czaszki, a zapach wylanego piwa, snu i wstydu przesiąka gęste, stojące powietrze. Nie jest tak, powietrze nie stoi, szybko poodkurzałam, jeszcze przed pójściem spać trochę posprzątałam mały bałagan, któremu daleko było do epickiego.

Myślę, jak spędzalibyśmy czas na takich imprezach, gdybyśmy urodzili się 50 lat wcześniej. Jak słuchalibyśmy płyt, grali i śpiewali zamiast grać w Guitar Hero (Band, uwielbiamy to). Czy gadalibyśmy o uczuciach, zamiast cytować kwejka? Czy chłopaki wstydzili by się palić papierosy?
Gdybyśmy byli starszym pokoleniem, które jeszcze wie, co to praca? Co by było, gdybyśmy czegoś nie mogli zdobyć czegoś nie mieli? Nam niczego jeszcze w życiu nie odmówiono. Jesteśmy maleńkimi, rozpuszczonymi gwiazdkami, które miały pod dostatkiem miłości rodziców, czekolady i pomarańczy.
Jesteśmy pokoleniem Youtuba. Gramy w Buzz'a na Play Station 3. Używamy kremów do depilacji i porozumiewamy się przez facebooka. U nas chłopaki mogą zostać na noc i nie jest to oburzające.


Oczywiście, żyjemy we wspaniałych czasach. Nasze pokolenie pączków w maśle ma się wyśmienicie.  Ja mam się wyśmienicie. Jestem takim pączkiem. Rodzice utrzymają mnie, skończę studia i zacznę pracować. Mama i Tato chuchali i dmuchali na mnie. Wiem to, że mam dobrze. Nie pasę krów i nie muszę wstawać przed świtem, żeby nakarmić kury.







Siedziałam te kilka dni bez rodziców. Trochę przesiadywała u mnie Gruszka. Zajmowałam się psem i obiadem. Odpalałam zmywarkę (raz zapomniałam włożyć proszku - kostki, ale przyjęłam, że szklanki są czyste) i gotowałam ziemniaki.
Piszę to bo blog, to taki Internetowy Pamiętnik. Taki, w którym możesz pisać, co chcesz bo papier jest cierpliwy (klawiatura też).
Blog to taki Internetowy Pamiętnik, a Break Dance to taki Taniec Połamaniec.



-Jani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz