dinosaurs roam the earth

dinosaurs roam the earth

środa, 5 października 2011

Ja, a inne studenty.

Jest 20sta, spotykamy się, wszyscy studenty, siadamy na trawie z piwem, ja dziewczyna z dobrego domu nie robię zwykle tego, nie piję w plenerze, na melinie. Jak dzieci przedstawiamy się każdy, skąd jestem, na czym gram (co pogłębia moje kompleksy, bo 95% z nich gra - fortepiany, saksofony, gitary, harfa).

W miarę, jak butelki opróżniają się, ludzie się luzuja. Taki ten kierunek jest - artyści. Po chwili sama znajduję się w grupce groupies, których sześć siedzi koło jednego saksofonisty, który leży sobie na trawie i zaczarowane go słuchają. Myślę o tym, czy ktoś interesujący nie mógłby mnie podrywać, zamiast ubranego na biało w ciuchy firmy Nike pijaka w pociągu w poniedziałek.

Potem uderzamy w karaoke. Z moją nową koleżanką przeżywam Total Eclipse Of The Heart.  Nie było na intergacji ciacha z Białorusi z naszego roku.  Były za to pijane chłopaki, ciekawe chłopaki, metale, rasta. Karaoke trwa. W drodze powrotnej nie odpowadza mnie żaden saksofonista. Z pijacką czkawką wysiadam z szybkiego poznańskiego tramwaju i cichutko idę do mieszkania (w którym dzisiaj nie czuję się zbyt komfortowo, bo Budyń mi powiedział, żebym tyle nie prała ze względu na rachunki). 

Dzisiaj za to spóźniłam się na zajęcia, nie zdążyłam rano dopić kawy. Głupio mi wchodzić spóźnionej, ale spotykam na przystanku innych imprezowiczy. Wchodzimy na wykład,pierwszy raz siadam z tyłu. A tam uśmiechają się do nas przyspane twarze, a gościu mówi najnudniejszym głosem na świecie zupełnie o niczym. i wtedy czuję, że studiuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz