dinosaurs roam the earth

dinosaurs roam the earth

wtorek, 11 października 2011

Ja, a migowy na lewą rękę i dalsze kłopoty z praniem.

Piorę, jak to Budyń powiedział dzisiaj, jak baba w rzece. Żeby nie prać w pralce jednej sukieneczki, legginsów i swetra, które nosiłam stanowczo za długo od ostatniego prania. Te ciuchy już nie mogły doczekać się odświeżenia i strach pomysleć, co by było, gdyby zekały dłużej.

Moją sukienkę, która ma tak świetny krój, że noszę ją mimo deseniu (zabójcze połączenie skóry węża i panterki) uprałam sobie na jutrzejszą imprezę dla singli. Czy bardziej żenujące jest pójście na Single Party czy założenie sobie konta na single.pl ?? Czeka mnie jutro speed dating, na którym prawdopodobnie spotkam miłość życia. Jakbym nie pisała już bloga, to wiedzcie, że to dlatego, że już wyszłam za mąż i zaszłam w ciążę i nie mam czasu na takie popisywanie - dom, dziecko, praca!, a nie jakieś siedzenie przy rozgrzanym laptopie długie wieczory!

W tym całym Poznaniu czuję się coraz bardziej zdesperowana. To nie mam pieniędzy na jedzenie (a na Single Party to masz??), pada, całymi dniami siedzę na uczelni. Jak dzwoni Mama, albo Mi to przytrzymuje ich na telefonie jak najdłużej, żeby desperacko uchwycić jak najwięcej kontaktu. Z kumplami też nie mam najlepiej, próbuję trochę gadać ze słodkim jak miód Białorusinem z naszego roku, zagubionym chłopczykiem, który uciekł z uciemiężonego kraju, żeby czarować w Polsce dziewczyny (chociaż martwi mnie, że na fb zaznaczył, że interesują go mężczyźni i kobiety. O, słodki jak miód Białorusinie, mam nadzieje, że nie takiej światowości przyjechałeś szukać w Polsce!) w swoich skinny jeans and białoruski accent. Wygląda przy tym jak 10latek ze zrobioną fryzurka.

Dzisiaj nawet na zajęciach z języka migowego czułam się wyobcowana, wyalienowana, bo jako leworęczny muszę siedzieć zboku, żeby ludziom nie mylić i uczyłam się literować słowo RYWAL, WILLA, BALIA i ALIBI lewą ręką, a nie jak normalni ludzie prawą.


Siedzę sobie w domu, zjadłam Casaty, których nie lubię, ale potrzebowałam coś na zaradzenie jesiennej chandrze, a głupio mi było wypijać do komputera pół butelki wina wczoraj, jeszcze samotniej niż wczoraj. Gram zajadle w pasjansa pająka,oglądam zdjęcia z good times ludzie już nie za bardzo chcą ze mną gadać przez telefon. Chce mi się wracać, pojechać do domu, siedzieć pod kocem i nie jeździć w te i we wte po deszczu na tą lipną uczelnie (trzeci tydzień studiuję, a jeszcze nie mamy angielskiego), gdzie z chłopaków to można wybrać sobie tylko jednego z bajerantów, hipsterów, metali lub młodziutkiego Białorusina . Lipa, lipa, lipa.

Dajcie jakiś znak życia, czy was też pochłonie ta jesień?

2 komentarze:

  1. Nie pochłania ale to o niczym nie świadczy bo od jutra może zacząć.

    Spokojnie tam, aklimatyzacja musi potrwać. Będzie dobrze, a nawet całkiem pięknie, momentami ;) Posłuchaj starszej koleżanki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś znajdziesz miłość, do każdego przychodzi, a tymczasem, zamiast się zamartwiać, radzę 2 tabliczki czekolady i wypad ze znajomymi na podbój Poznania ;)

    to co, obserwujemy? ;D zapraszam do mnie http://creazygreen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń