dinosaurs roam the earth

dinosaurs roam the earth

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Ja, a mój brzuch.

Nie lubię aktywności fizycznej. Czasami, często czuję jak w moich żyłach płynie gęste lenistwo.
Chociaż dzisiaj poodkurzałam swoje autko po Woodstocku i mamy autko (dostałam za to dychę). Dzisiaj rozpakowałam też z wielkim wysiłkiem i poukładałam w szafie ciuchy, które oddała mi Gruszka. Niedawno też, zmusiłam się, żeby wyjąć zalegającą w portfelu obcą walutę, która przez miesiąc po wyjeździe przeszkadzała mi w wydawaniu pieniędzy, ciążyła mi i robiła wrażenie pełniejszego portfela.

Jak już mam się ruszyć, to mogę ewentualnie zatańczyć (wyobrażając sobie widownie wyginać się w piwnicy do piosenki "Dog Days Are Over" Florence And The Machine) albo pójść "na balety", ale z tym jest cieżko, bo późno w nocy przyzwoite dziewczyny nie chodzą, a jak już przekonam rodziców, to te kalorie, które wytańczę zaleję i zrównoważę wypitym słodkim Martini. Kiedyś chodziłam na Zumbę, ale to pieniążki, a pieniążków nie mam, bom leniwa, a leniwym daleko do pracy.

Mi w weekend się mnie pytał, czy pójdę na basen. Nie poszłam, bo nie lubię aktywności fizycznej.

No i tak wychodzi, że rośnie człowiekowi brzuch. Powtarzasz cztery słowa, we wszystkich odmianach (wziąć się za siebie, trzeba wziąć się za siebie, jak pójdę na studia to wezmę się za siebie, powinnam wziąć się za siebie). Wolałabym wziąć się za ręcę (Słońce!) niż wziąć się za siebie. Mogłabym jeszcze ewentualnie wziąć coś na siebie, na chłodny wieczór moją czarną, ortalionową kurteczkę, ale tak trudno jest samemu wziąć się za siebie!

Rośnie mi brzuch. Taki brzuch od piwa. Od piwa i kawy ("Mamo, a co to mleko do kawy takie mało tłuste??") z ciastem. Nie odmawiam sobie. Jak położę rękę na plecach i chodzę szeroko to możnaby pomyśleć, że jestem w ciąży. W ciąży stąd te zmiany nastrojów apetyt i wredota! To dziewczynka? Nie, nie to tłuszcze. Tłuszcze nasycone? Nienasycone. Wiecznie nienasycone.

Tak bym chciała żywić się zdrowo. Żywić urazę do czipsów i chrupek. Twu! Aspartam! Twu słodziki, gumy do żucia, frytki, pizze, hamburgery! Od tego człowiek się robi zmęczony! Od tego cie cały czas boli głowa! I cera brzydka i wzrok słaby i męża też trudno znaleźć. Wyznawać wyższość soku pomarańczowego nad colą. Wina nad piwem. Kalafiora i kaszy nad makaronem i brzoskwini nad orzechowcem. Prawda jest taka, że jak z Marchewą wyszłyśmy na rower to skończyło się na lodach z Lidla na ławce, a zawsze znajdę sobie wymówkę, żeby napić się coli na zmęczenie, albo na ból głowy.

Zrobię sobie herbatę. Może czerwoną, w końcu trzeba się wziąć za siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz