dinosaurs roam the earth

dinosaurs roam the earth

wtorek, 16 sierpnia 2011

Ja, a u Babci.

Wakacje u Babci, Babcia mieszka w małej miejscowości, takiej, z której ucieczka jest największym marzeniem zamieszkujących ją szesnastolatek. Babcia mieszka w maleńkim mieszkaniu, z którego też miałabym ochotę uciec, gdyby nie kochana Babcia. Nie wspomnę już, jak wszyscy chcieliby uciekać z Babci działki, bo pewnie macie już jakieś wrażenie, jak spędziłam te kilka dni. 


Taplam się, pływam, tonę w samotności. Przewracam się z boku na bok. Śpiewam piosenki o tęsknocie. Myślę o Słońcu u Babci, myślę o Słońcu w drodze na działkę. A wszystko, co dostaję to jedynie:
- Mogę się z Panią przejść? - od pijaka śmierdzucha.
- Niestety nie.
- No właśnie, niestety.
Niestety, nie jesteś Pan moim marzeniem, nie jesteś Pan nawet przed trzydziestką, daleko Panu od przyzwoitości, a jeszcze dalej od fajnego faceta.

W takiej małej miejscowości, samotności nie ma co robić prania. Leżę większość czasu do góry brzuchem i oglądam Disney Channel, aż staje się taki głupi, że więcej nie mogę znieść. W takiej małej samotności można nosić niewyprane koszulki na działkę, albo sukienki Babci i nie przejmować się. Po prostu. 

Siedzimy z dziewczynami, pijemy piwo w pubie, w którym jak wyszłyśmy wybuchła bójka. Pub cały naszpikowany facetami-karkami, powietrze gęste od testosteronu i alkoholu. Mamy początki dorosłości, przed trzydziestką i po trzydziestce. Mamy też, odpowiednio nic (nic, a nic), faceta, faceta i dzieci.Mamy przed sobą piwo i wieczór. Gadamy o zdrowej żywności, o dzieciach w Afryce i o zdrowej żywności. Właściwie przegadujemy cały wieczór o zdrowej żywności, a ja piję jabłkowego Redds'a, bo malinowy ma aspartam, fuj, aspartam.

Jak moja kuzynka biegnie do domu, do dziecka, bo Brzdąc się obudził, to my z tego całego zdrowego żywienia idziemy na kebaba. Ja, na swoje usprawiedliwienie, nie jadłam kebaba, tylko jakąś nieszkodliwą bułkę, która miała być ze szpinakiem, ale nie ma ze szpinakiem, to z czym chcesz? z serem. Zjadłybyśmy w parku, ale żremy po drodze, bo okazało się, że kuzynka wraca. Wraca i co jak nas zobaczy z tym świństwem? Żremy na szybkości, wracamy do naszego, na szczęście wolnego stolika i gadamy dalej. W ostatniej chwili pudełko zostaje wyrzucone, a jedynym zdrajcą może być sos czosnkowy, który może wystawać nam z mądrej gadki. Gadki o zdrowym żywieniu.

Wracamy, przecież nie pijane, uchachane. Celujemy do dziurki od klucza, chce się siku. Latamy po tej miejscowości, my, dziewczyny, jak jakieś pijaki, których zwykle byśmy się bały. Wracamy do domu.

Wróćmy już do domu.

1 komentarz:

  1. heh. Baw się dobrze. : )

    Dodałam się do obserwatorów i liczę na to samo z twojej strony. www.nutelleve.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń