dinosaurs roam the earth

dinosaurs roam the earth

piątek, 9 września 2011

Ja, a mieszkanie studenckie.

Wycieczka, misia w teczkę. Jedziemy do Poznania, żeby podpisać umowę i mieć gdzie mieszkać.

Jedziemy najpierw do domu, do Pani T. Pani T. jest bardzo sympatyczna. "Hektor, siad!" Jak ktoś ma Yorka - Thoma Yorka to wiadomka.
Będę potrzebowała Pań dowody, zameldowana, PESEL, numer dowodu, same nudy. Pani T. spisuje, a ja zastanawiam się, dlaczego ma pokój w stylu chińskim. W żadnym innym: rozglądam się na ścianie obrazki, materiały, wszystko w chińskie orientalne rybki, znaki, malowidła. Nie dowiedziałam się, ale podpisałam umowę na rok i już wiem, pod jakim adresem będę szukać swojego miejsca.

Pojechaliśmy do tego miejsca, mieszkanie ma swoje uroki, osobliwości. Nie możesz za szybko otworzyć drzwi. Nie możesz zamknąć za mocno drzwi od zewnątrz, bo potem nie można się otworzyć od wewnątrz. Jak nie można otworzyć od wewnątrz, to wyrzuca się klucz przez okno, ale trzeba go owinąć,zapakować, bo inaczej zasypie go ziemia. Uroki, osobliwości.

Jaki dywan, jakie firanki, jaki kolor ścian. Które łóżko, które biuro.

Przywiozłam ze sobą maszynę do gotowania na parze (to dobrze, bo przytyłem przez tą pracę, powiedział nasz całkiem nowy, sympatyczny współlokator). Wezmę ze sobą też blender, żeby zamieszać.

Pojechałam do Poznania z Markizą i jej chłopakiem, właściwie facetem (ta róznica wychodzi na jaw około 23 roku życia, nie ? ) Są miłą parą, można z nimi rozmawiać, nawet jak są we dwoje. Chłopak Markizy za to prowadził samochód agresywnie, szybko i niebezpiecznie.

Za to powiedziałam coś przez CB radio. Pozdrowiłam kierowców tirowców, którzy tylko zdziwili się, że jakaś dziewczyna coś powiedziała i to nic konkretnego,  tylko pozdrowienia i serdeczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz